sobota, 5 lipca 2014

Miesiąc 2

Siedzę w przerywanej sapaniem psa ciszy w kuchni z kawą w Barcelońskim kubku z Salou (tęsknię). Jestem trochę zła, bo zamierzałam się wyspać, w końcu jest sobota! 
Mama: L! L! 
Ja: ...uhmm mhm...? 
Mama: Otwórz jak przyjdzie poczta! 
Ja: ...jak nie będę spała... 
Mama: CO?! 
Ja: JAK NIE BĘDĘ SPAŁA!!!
Mama: Przecież nie śpisz! Pa! 
Ja: (...)


Myślę, że zamuliłam z tym blogowaniem, no ale to się da nadrobić. Więcej niż jeden post na miesiąc, wyglądem też się zajmę jeżeli znajdę czas. W związku z moim planem dnia porozkładanym między autobusy, pracę, K., czytanie i chlanie kawy, ciężko w tygodniu znaleźć chwilę na siedzenie przy laptopie. Zawsze będąc już w domu na pierwszym miejscu stawiam sen. W przyszłym tygodniu będzie lżej, bo nie zostaję na nadgodzinach. 
I powiem Wam, że z oszczędzaniem coraz lepiej mi idzie. Wiecie, jeżeli ktoś zerka na mieszkanka w sieci, uznaje, że nie tak trudno byłoby samemu się utrzymać, bo tutaj zarobki są raczej adekwatne do potrzeb obywatela... mam motylki w brzuchu i tylko jedno mnie ogranicza - niepewność. Bo jak na razie (pies właśnie skoczył próbując dorwać muchę) jestem na półrocznym kontrakcie. Gdybym wynajęła mieszkanko a oni by stwierdzili, że na moje miejsce znajdą sobie ciekawszą osobę... byłabym w czarnej, za przeproszeniem, dupie. Z myślą, że jeszcze nie mogę się wynieść pocieszające jest to, że łatwiej mi będzie oszczędzić. Już mam na koncie sporo (nigdy tyle nie miałam), a mam też świadomość że jeszcze do czasu mogę sobie z umiarem powydawać. 

Ogólnie pojęte przeżycia: Odejście dwóch osób z pracy - dwóch, które najbardziej lubiłam. Wielka kłótnia z K. I (tutaj było słowo "krótka", które po napisaniu usuwam!) anegdota! Któregoś dnia po nadgodzinach jechałam autobusem z pewnym polakiem. Po co, ja się pytam, wrzeszczał tak do tego telefonu (Portugalia to, Hiszpania tamto, moja dziewczyna nie dostała pracy ale potem dostała)? Uwielbiam polskie manifestacje. Ostatnio K. opowiadał, że jakaś baba poprosiła w sklepie po polsku o papierosy (bezradnie rozkładam ręce, wznoszę oczy ku niebu i nie wiem czy śmiać się, czy płakać). Papierosy mentol plis. Wracając do tego polaka przynajmniej następnego dnia wiedziałam, czemu się tak na mnie gapi z zaszokowaniem, gdybym go nie usłyszała, pomyślałabym może że rasista albo co. Brat akurat wracał do domu więc gadałam z nim w autobusie, opowiadał że w agencji pracy zatrudnili polkę - pomyślałam "no wreszcie, przecież stamtąd zatrudniana jest banda nie mówiących nawet słowa po angielsku polaków". Okazało się, że babka nie może z nimi rozmawiać po polsku. Także Brat, czyli polak, polakowi tłumaczył co polka mówi po angielsku. Mindfuck. Jedziemy jedziemy i wsiada Zjarany Typ (wspominałam o nim w poprzednim poście). Patrzy na mnie przekrwionymi oczami, mówię siema, a polak siedzący na wygodnym do obserwacji mnie i Brata (tak, specjalnie się przesiadł) miejscu patrzy to na mnie to na niego, to na Brata. Jedziemy dalej, idzie policjant z krzywą ręką. Brat patrzy na niego zdziwiony "a temu co się stało?", a ja nie na widok krzywej ręki a na widok miny Brata parsknęłam krótkim śmiechem. "Ktoś mu łokieć przetrącił". Brat, sam okazyjnie palący, myśli ciężko przez jakieś pięć sekund, w końcu mówi "kiedyś nie przyjmowali za niskich, a teraz z poprzetrącanymi rękami"... Anonimowy polak nadal nas obserwuje. Zjarany Typ jest tak zjarany, że niemal wyszeptuje moje imię i patrzy na mnie nieprzytomnie. 

Zjarany Typ: L, gdzie jesteśmy...?

Ja: Widzę, dobrze ci. 
Zjarany Typ: No, dobrze się zajebałem, he he. Minęliśmy już mój przystanek?

Obiecuję, że poinformuję go jak dojedziemy do jego przystanku, do którego było jeszcze jakieś piętnaście minut i który w niczym nie przypomina skrzyżowania. Uspokojony dziękuje mi dziesięć razy. Kilkadziesiąt metrów od swojego przystanku dziękuje po raz jedenasty, mówi że sobie poradzi i zasypia. W ostatniej chwili odwracam głowę, ludzie się gapią, szturcham but Zjaranego Typa. Po wyjściu z autobusu macha mi i uśmiecha się wyginając twarz w czymś bardziej przypominającym poker fejs. A potem na zakręcie Brat mówi "czy to nie K.?" Zerkam w bok i widzę znajomy kask zaczajony za dwoma samochodami, który na widok autobusu rusza. Wyobraźcie sobie minę zaszokowanego polaka. Czułam tylko, że dalej wlepia we mnie gały, a potem zasnął (pies też niby śpi, ale kłapie zębami na muchę, pięcioletni Alfred wrzeszczy za oknem niczym potępieniec). 

Interesująca mina jak również pozycja w której, wierzcie lub nie, z zadowoleniem spał.

Książkowo: Moja pierwsza książka Kinga - Christine - była klapą. Coś mnie do niej ciągnęło, cholera wie co. Połowa była nudna, no bo wiecie, myślałam że będzie jakaś akcja, albo napięcie chociaż. Nie twierdzę, że była zła, może po prostu zła na początek, więc nie poddaję się. Do wyboru zanotowałam sobie: Bezsenność, 4 po północy, Nocną Zmianę, Cmętarz Zwieżąt  i Misery. Co byście polecili Kinga?
Skończyłam też Demona Luster polskiej autorki. Lepiej napisana niż poprzednia część, Raduchowska nie kroiła tym razem wątków, za to sama fabuła mniej ciekawa. Ciężko mnie chyba zadowolić. Po otwartym zakończeniu mam nadzieję na trzecią część, może połączy to czego brakowało mi w dwóch poprzednich?! 


Idę Was odwiedzić a potem powoli szykować się na melanż. Mam złe przeczucia.

15 komentarzy:

  1. 1. Świetny kubek. 2. Chcę przeczytać Christine. 3. Ekshibicjonizm + (!!!!!!!) = Holendrzy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mi się podoba! :D a czytałaś coś Kinga? :)

      Usuń
  2. Moja rodzicielka też mnie dziś nie oszczędzala, chociaż modliłam się, by w końcu móc się wyspać po ostatnich szaleństwach ^^
    I dobrze, że każdą wolną chwilę przeznaczasz na sen. Sama się przekonałam, jak kończy się przeforsowanie organizmu, z tym niestety nie ma żartów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda to prawda.. odsypiam chyba ostatnie parę lat, kiedy sypiałam po 4 godziny i cały dzień spędzałam poza domem, najpierw zajęcia w innym mieście, potem kursy bliżej mnie, potem piwo, po 22 do domu po 1 albo 2 sen, przed 6 pobudka. już nie wspominając o tym, że żyłam wyłącznie śniadaniem i kolacją i funkcjonowałam! :D nigdy więcej ! :p

      Usuń
    2. Jakbym czytała o mnie :P Takie same świry z nas moja droga :P

      Usuń
    3. przynajmniej będzie co wspominać ;D

      Usuń
    4. I co wnukom opowiadać xD

      Usuń
    5. co ty, nie będę opowiadać wnukom że się nie wyspałam xD ;D!

      Usuń
    6. A ja będę, o! Bo tak mnie do życia rwie, że nie chce mi się spać :D

      Usuń
  3. Ech... najgorsza ta niepewność o pracę. Człowiek z dnia na dzień może wylecieć na zbity pysk i weź tu sobie radź ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie. nie mogę się wyprowadzić, bo spontan tu nie wchodzi w grę :|

      Usuń
  4. Mój pies też sypia w tej dziwacznej pozycji! Nie wiem, dlaczego, ale przypomina mi to takiego kurczaka na talerzu xD
    Jeśli chodzi o Kinga, to uwielbiam jego książki. "Christine" akurat nie czytałam, oglądałam natomiast film, który był całkiem niezły. Hmm, co mogę Ci polecić? Z wymienionych przez Ciebie na pewno "Cmętarz zwieżąt" i "Misery", poza tym "Joyland" (według mnie, jedna z najlepszych jego powieści), "Lśnienie", "Carrie" (dużo lepsze niż film), "Miasteczko Salem" (ja od tego zaczynałam), "Zieloną milę" (bardziej wzruszające niż film) i "To" (chyba najgrubsze).

    OdpowiedzUsuń
  5. omg WERSJE dzięki za poprawienie, nie robię normalnie takich błędów, nawet tego nie zauważyłam :D
    spoko, ja sama ostatnio trochę zamuliłam, każdemu może się zdarzyć, teraz się odmulam :D
    propsy dla Zjaranego Typa.
    a Christine jest super, EJ. mi się bardzo podobała. ale ja mam słabość do Kingowego stylu, może dlatego

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio K. opowiadał, że jakaś baba poprosiła w sklepie po polsku o papierosy: Papierosy mentol plis - Haha, ale mnie ten fragment rozbawił

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy to sarkazm? :D niestety, historia prawdziwa:)

      Usuń

Lubię wywody, dywagacje i anegdoty. Nie mam też nic przeciwko krótkim, sensownym komentarzom. Pisz śmiało, ale nie zapomnij przeczytać co komentujesz.

Kamińska pozdrawia!