Uciekam od tego wszystkiego na ulicę. Kaptury i kałuże, wieczór surrealistyczny acz miły.
W listopadzie poznaliśmy Tysia. Razem z K. zgodnie stwierdziliśmy, że w swoich wielkich kurtkach i przestarzałych dresach - może niektórym spodoba się porównanie ciuchów do tych z filmu Jesteś Bogiem (film ma prześwietny klimat, ale brak w nim głębi) - wygląda, jakby wyskoczył z 2000 roku. Tyś na to: 2000? 96' to był rok!
Miło było podyskutować z nim o rapie. Spotkanie na tym angielskim industrialnym odludziu osoby, która ma swoje zdanie na temat Wu Tangu (on mówi, że do niego nie trafia, a Kamińska mówi, że Method ma dobry klimat, RZA łeb i świetne teksty, a Ghostface pożarł swoim albumem płytkę Raekwona w 2013), posiada dyskografię Dilated Peoples i klei biciki z klimatami sprzed piętnastu lat jak dla WWO, było zaskakujące. Tu mi się nasuwa mój stary post, Spotkania.
Pewnego piątku kiedy po pracy piliśmy na dworze piwo z Młodziakiem przypałętał się do nas żul z butelką popularnego taniego cydru. A potem przyszedł Tyś - w stanie nietrzeźwym to łagodnie powiedziane - z pociesznym typkiem w czapce z pomponem, Mariuszem. Mariusz muzycznie woli polskie klimaty i pomiędzy kolejnymi piwami słyszałam dyskusje jego i K. o Jobikzie i Smarku. Ale jakoś nie mogłam się w to wkręcić, gadałam z Młodziakiem a potem nagrywałam jak Tyś amatorsko bitboksuje plując w twarz żulowi, który ostentacyjnie ziewał twierdząc, że lepiej gra w te klocki. Co za patologia. Ale było inaczej - nie kręcą mnie puby, opięte koszule typów i trzymane pod pachami szpilki co przydarzyło mi się w ostatnią sobotę na świątecznej imprezie z pracy, kiedy grawitacja brutalniej niż na co dzień daje o sobie znać.
Kiedy Tyś już ledwo stał na nogach, wyszliśmy na ruchliwą główną ulicę. Piątkowe szaleństwo; kolejki do fastfoodów, polacy kupujący w polskim sklepie weekendowe zapasy piwa i kiełbasy, jadące zbyt szybko samochody. Kropla deszczu oprawiona w światło opalizuje.
K. zniknął w sklepie, tymczasem Mariusz patrząc na mnie mętnym wzrokiem gadał że wyglądam młodo. Tyś kiwając się z boku na bok próbował zrozumieć o czym mowa. Wtedy napatoczył się chłopak od szklanych kulek. Jak zwykle z rowerem, szukał szczęścia między brudnymi zaułkami. Zamieniłam z nim kilka słów, a kiedy wrócił K. poszliśmy długą ulicą na której mieszkałam jakieś osiem lat temu odprowadzić Tysia a potem do domu Mariusza. Podobnie jak w rapowym przypadku, znów doznałam lekkiego szoku. Skąd się wzięli ci dwaj? Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek spotkała faceta z kolekcją książek. Jak tylko weszliśmy do Mariusza, K. wskazując na regalik przy drzwiach powiedział; patrz, kotek, coś dla ciebie. I już po chwili gadaliśmy o Gaimanie, Mariusz powiedział że czytał Dobry Omen i średnio mu się ta książka podobała, a ja akurat byłam w trakcie Dymu i Luster. Młodziak gapił się na nas z rozdziawioną paszczą. W końcu panowie poszli do salonu - małego zagraconego pomieszczenia, w którym przy ścianie stała ogromna klatka z koszatniczkami - a ja grzebałam w książkach, z tego co pamiętam to zaskoczona gapiłam się na okładkę Kochanie, zabiłam nasze koty, Odda i Lodowych Olbrzymów i przeglądałam jedną z książek Grzędowicza. Sama niedawno zafundowałam sobie Księgę jesiennych demonów. Mariusz polecał mi coś o dziwnym tytule, czego kompletnie nie kojarzyłam i próbował mi wcisnąć stos książek. Pożycz sobie! Bierz co chcesz! W końcu dla świętego spokoju wzięłam Odd'a i nadal nietknięty leży u mnie na półce...
Zeszły miesiąc był dość nietypowy. Latałam po sklepach w poszukiwaniu kiecki i szpilek na świąteczną imprezę z pracy (pewnie o tej imprezie napiszę, bo, powiedzmy, warto...), w pracy zmienił się klimat i jeszcze wczoraj miałam ochotę wyjść stamtąd i nie wracać - rzecz jasna zostałam, z zaciśniętymi ustami próbując wyglądać na obojętną.
Przeczytałam kilka książek, zabrałam się za serię Gra w kłamstwa. Jest prosto napisana i... cóż, rozumiem dlaczego z książek Shepard robią seriale. Bo same książki są jak serial, niewymagające, wszystko jest opisane klarownie i po kolei. Takie przyjemne czytadełka, autobusowi mordercy czasu. Aż chyba sięgnę po Pretty Little Liars, chociaż obejrzałam (do ostatniego jaki jak dotąd wyszedł odcinka) serial. W zeszłym miesiącu przemęczyłam też Zbliżenia - moja niepozostawiająca wątpliwości opinia.
Przeczytałam kilka książek, zabrałam się za serię Gra w kłamstwa. Jest prosto napisana i... cóż, rozumiem dlaczego z książek Shepard robią seriale. Bo same książki są jak serial, niewymagające, wszystko jest opisane klarownie i po kolei. Takie przyjemne czytadełka, autobusowi mordercy czasu. Aż chyba sięgnę po Pretty Little Liars, chociaż obejrzałam (do ostatniego jaki jak dotąd wyszedł odcinka) serial. W zeszłym miesiącu przemęczyłam też Zbliżenia - moja niepozostawiająca wątpliwości opinia.
Za dużo ostatnio piłam. Za mało pisałam. Wrr. Sięgnęłam dziś po Poezje Różewicza i w mojej głowie rozbłysła jakaś iskierka. Chyba muszę przystopować i pomyśleć, sięgnąć po autorów którzy mnie kiedyś inspirowali. Wypadałoby rozplanować wolne na przyszły rok (Jezu, gdzie ten rok uciekł?! To naprawdę już prawie 2015?!!!), zanim nie będzie miejsca w najlepszych datach. Chcemy z K. się w końcu razem wyprowadzić - ciekawe, jak szybko będzie miał mnie dosyć ;> i pojechać na drugie wspólne wakacje, tym razem do Grecji.
Kiedy o tym myślę, o ambicji i zmianach i o uciekającym czasie, często przypomina mi się tekst z kawałka Nie ma skróconych dróg - ...chcesz stać na przystanku tak jak oni?
Kiedy o tym myślę, o ambicji i zmianach i o uciekającym czasie, często przypomina mi się tekst z kawałka Nie ma skróconych dróg - ...chcesz stać na przystanku tak jak oni?
oo czekam na info o imprezie! szpilki i kiecka,brzmi dostojnie.
OdpowiedzUsuńspoko, ja też za dużo piję i za mało piszę [*]
fajny ten Tyś
dostojnie było do czasu...:D
UsuńTyś spoko, lekko oderwany od rzeczywistości
Pisz częściej ;)
OdpowiedzUsuńGrecja? Już zazdroszczę. Sama nie wiem jak ten czas minął, już 2015?
firmowe imprezy, ile można się o nich nasłuchać :D
OdpowiedzUsuńżenada roku normalnie:D
Usuńw takim razie nie mogę się doczekać, aż o tym opowiesz :D
Usuńhahaha no nie ma to jak śpiewać z szefową all about that bass... :D
Usuńzacieśnianie więzi poziom hard XD
Usuńlevel completed;D!
Usuńtylko żeby później wstydem nie było pójście do pracy XD
UsuńBrat ma jutro firmową imprezę, (nie)cierpliwie czekam na relację :D
OdpowiedzUsuńnie ma to jak się nawalić z ludźmi, z którymi na co dzień się pracuje i czeka na koniec zmiany... :D
UsuńTylko że on taki dzik totalny, mam nadzieję, że stamtąd nie ucieknie :P
Usuńbędzie obserwował rozwój sytuacji :)
UsuńMiałam rację, zwiał pod pretekstem bólu gardła xD
Usuńja też za dużo piłam i za mało pisałam, witaj w klubie. ale to też jest potrzebne :)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak czasami się zapomnieć ;)
Usuńpewnie, że tak :) trzeba tylko uważać, żeby nie przesadzić :P
UsuńCóż za zmienność - z dresów w szpilki. Ale pozytywnie, kobieta zmienną jest! ;>
OdpowiedzUsuńAch te firmowe imprezy, zawsze jest co opowiadać XD
OdpowiedzUsuńA Tyś się spoko ziomem wydaje ^^
"Gra w kłamstwa" jeszcze przede mną, ale to nie w najbliższej przyszłości, tylko raczej dalszej... :D
OdpowiedzUsuńKiecka i szpilki... Tylko nie to [*] Ale w odniesieniu do mnie, nie do Ciebie!
Też myślę o przeczytaniu serii "Pretty Little Liars" :)
OdpowiedzUsuń