poniedziałek, 14 września 2015

Perspektywy na deszcz


Perspektywa 1:

Niebo jak sufit, z którego kapie woda. Nawet ten ołowiany kolor pasuje. Być może Bóg przelał wodę w wannie. 
Idąc pustymi ulicami po siódmej rano szukam życia, które, mogłoby się zdawać, pochowało się w szparach między cegłami angielskich domków. 
Włącza się refleksja, a może nostalgia. Prawie jakby moim krokom przygrywało pianino. Myślę o tym wszystkim, co sprawia mi przyjemność, a czego nie robię, bo nie mam siły. Szlag mnie trafia. Krople kapią mi na rzęsy, przecieram policzki i mam wrażenie, że płaczę światem
Kiep w zetknięciu z kałużą pod krawężnikiem syczy, jakby wkurwiony. Mijam puszki po polskim piwie. Wszyscy piją polskie, bo jest mocne. Trawa wydaje się martwa. Myślę o klimacie deszczowego Seattle z Dochodzenia, lepsze to niż cicha pustka przede mną. 

Perspektywa 2:

Wracam do domu. Ściemnia się. Patrzę z zachwytem w niebo szukając gwiazd, krople deszczu padają mi na twarz. Światła miasta odbijają się w kałużach. Wszystko wydaje się głośniejsze, bardziej żywe i kolorowe. Normalnie Nowy Jork. Ludzie wybiegają ze sklepów i wbiegają do samochodów. Krzaki szeleszczą i myślę o ptakach. Mam nadzieję, że menele znalazły na tą noc lepszą kryjówkę, ale nie zaprzątam sobie tym głowy. Nie dzisiaj. 
Potrzebuję ciepłej herbaty, półmroku przy lampce i książki. Stukotu kropel o szybę. A może gorącej kąpieli z mnóstwem piany? A potem Koralina i tajemnicze drzwi...
Motylki w brzuchu mogą oznaczać jedno - nadchodzi inspiracja atmosferą. Jestem już prawie w domu. Brakuje mi tylko mgły, lepkiej jak wata cukrowa i zimnej jak szkło. Ostatni raz wydmuchuję dym z papierosa i mam syntetyczną, krótkotrwałą mgłę. Uśmiecham się usatysfakcjonowana.

I loved to sleep with the windows open. Rainy nights were the best of all: I would open my windows and put my head on my pillow and close my eyes and feel the wind on my face and listen to the trees sway and creak. There would be raindrops blown onto my face, too, if I was lucky, and I would imagine that I was in my boat on the ocean and that it was swaying with the swell of the sea. - Ocean na końcu drogi

24 komentarze:

  1. Deszcz kojarzy mi się ze wszystkim złym. Nie cierpię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne. Czytając obie perspektywy, w zasadzie czułem się tak jak bym tam z Tobą szedł. Lub za Tobą, taki stalking kurna, mentalny hehehe.
    Uwielbiam takie poranki. Może nie w deszczu, ale tuż po. Gdy powietrze jest tym deszczem przesiąknięte, angielska mgła do tego i cisza, którą niemalże czuć na skórze.
    Deszcz lubię, ale gdy siedzę w domu i prawie zawsze przypominają mi się te słowa: "...Rok za rokiem ten sam dźwięk
    Kropli deszczu o parapet brzdęk
    Brzdęk, brzdęk
    To zawsze słyszysz
    I nie ma opcji, że to ściszysz..." Z tym, że tu można by zmienić z rok za rokiem na dzień za dniem ;)
    Tym tekstem przypomniałaś mi, że zbliża się pora gdy do pracy wychodzi się i wraca praktycznie w nocy. Zaraz angole lampki będą wieszać, a sklepy z halloweenowych zmienią się w christmasowe. Już gdzie nie gdzie widzę, "100 sleeps to christmas!" Nie, nic do świąt nie mam, ale kurwa w październiku?? dobra, odbiegłem trochę;)
    Bicik w pytkę. Pasuje mi do takich deszczowych krajobrazów. W ogóle fajnie w ucho wpada. I chyba płytkę zaraz zassam. Jakoś tak dziwnie czuję, że to mi jest potrzebne. Właśnie tego typu nutka. Dzięki
    Pozdrawiam i 3m się ciepło w te bądź co bądź już chłodne dni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, lubię jak ktoś mi mówi, że moje teksty są obrazowe. A mógłbyś iść, nie mam nic przeciwko towarzystwu :D
      Dzień za dniem deszcz, to się zaczyna właśnie. Cały czas pada. A dajże spokój z krismasem haha, nienawidzę tych piosenek na replayu! :( Najgorsza wg mnie jest The Pogues - Fairytale Of New York BOŻE, na pewno znasz bo w każdym radiu trąbią
      Może więcej tych bicików będę wrzucać, chociaż jedna osoba w tym muzycznym temacie :D

      Usuń
    2. hehe, dzięki, ale takie chwile właśnie, w takiej aurze najlepiej smakują w samotności. Bardzo dziękuję za propozycję, ale w tym wypdaku raczej postoję :) Po za tym, w realu nie jestem tak rozgadany jak w komentarzach (czego nie potrafię zrozumieć), więc dobrego wrażenia raczej bym nie zrobił, choć nie jestem z tych którym na robieniu dobrego wrażenia jakoś specjalnie zależy.
      Ha, kto nie zna tej piosenki, zwłaszcza w jukej? Na szczęście odkąd opuściłem warehouse, radia już nie słucham, prócz internetowego, jak np. mam ochotę na eReMeFkę. Bo fakt, na warehousie radio gra non stop. Jedna stacja, ciągle signal one, do wyrzygania.

      Usuń
    3. Ta pierwsza owszem, ale takie wieczory jak w drugiej perspektywie lubię spędzać z kimś :) na mieście z ekipą, światła fast foodów, albo we dwójkę z K. dobrze że niedługo będzie ciemno (mało kto się ze mną zgodzi), idealnie na takie spacery.
      Hehe, może piszesz to, czego nie mówisz?
      Ja mam wrażenie, że mi to radio wyżera mózg. Mind control :d Polskiego radia słuchasz? W sumie moi ex sąsiedzi - Ci fajni, wyprowadzili się niedawno - ciągle słuchali polskiego radia, byli tacy pozytywni, fajny klimacik wprowadzali.

      Usuń
    4. No jacha, druga opcja z kimś, jak najbardziej. Ale czasem pobyć sam ze sobą też trzeba ;)
      Może piszę to czego nie mówię. Może. Pisać jest łatwiej. Plus anonimowość daje dużą swobodę wypowiedzi.
      Dokładnie po kilku latach z radiem też tak czułem. Nie było by tak źle, gdyby muzyka tam grana była bardziej zróżnicowana, a nie jeden kawałek puszczany kilkanaście razy dziennie. A gdy wychodzisz z roby wkurwiasz się jeszcze bardziej, bo mimowolnie nucisz sobie ten utworek i z glowy nie da się go wyrzucić. Dokładnie jak piszesz, mind control!
      Ja słucham faktów w RMFFM jak mnie ochota najdzie na sprawdzenie co w kraju słychać. Choć przy remoncie chaty radyjko internetowe grało nontoper i po 3-4 tygodniach miałem ponad 4 GB ściągniętych danych. Dobrze, że dobry plan mam na internet bo bym ładnie za rachunek zabulił :)

      Usuń
    5. Pewnie, że trzeba. Inaczej można zwariować ;)
      No właśnie! Dzień w dzień ten sam repertuar, pewnie bym to przeżyła gdyby nie to, że ja takiej muzyki po prostu nie lubię. I tak jak napisałeś, nie tylko że sobie nucę, ale czasami się budzę i kawałki z radia grają mi w głowie jak budzik. Poważnie. Dziwne to jest dla mnie.

      Usuń
  3. Anglia nauczyła mnie właśnie takiego... oswojenia się z deszczem. Już nie boję się wyjść z domu, gdy pada, chociaż wiadomo, że dla mnie - okularnicy - to na dłuższą metę przyjemne nie jest. Poza tym, nie przepadamy się z tutejszym wiatrem, który kocha łamać mi parasolki :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa! Od nienawiści do akceptacji (żeby nie powiedzieć miłości). Choć wciąż żona na mnie dziwnie patrzy jak stoję w deszczową pogodę w oknie i mówię "ale ładnie pada", ale kurde, ja szczerze lubię ten widok. Ja też okularnik, choć częściej w soczewkach śmigam więc nie jest źle, ale znam ten ból. Powinni jakieś wycieraczki już wymyślić albo sprzedawać płyn hydrofobowy z okularami, hmmm, to było by coś.

      Usuń
  4. Piękne opisane. Mimo że perspektywy inne, obie udowadniają, że deszcz potrafi być oczyszczający, a nawet oczarować. Skoro Martyna ma podobne skojarzenia, może to rzeczywiście magia Anglii? Tak czy owak dzięki za cudowną lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie, Anonimowa! :)

      Cóż, może być i magia Anglii... bo te domki i malutkie sklepiki wprowadzają filmowy klimat. Anglia w sumie jest ładna, akurat ja mieszkam w brzydkim mieście (no bo industrialne, ładne być nie musi)
      Swoją drogą mi się przypomniało, że jak byłam mała to moja mama oglądała jakiś program i były tam dwie kucharki, typowe angielki. Wiecznie padało, a ja mówiłam mamie że chcę do Anglii, bo w Polsce za gorąco:D

      Usuń
    2. Nigdy tam nie byłam, więc ciężko cokolwiek powiedzieć. Zdradzisz, gdzie konkretnie mieszkasz?
      Co za herezje xD Mnie jest wiecznie zimno, najchętniej zamieszkałabym na teneryfie :)

      Usuń
    3. Nie mogę ze względu na moją paranoję związaną z anonimowością (ewentualnie mail) :D mogę zdradzić, że "województwo" Notts ;)
      Herezje hahaha, jak już wspominałam... byłam dziwnym dzieckiem xD
      Też bym nie pogardziła Teneryfą albo inną Hiszpanią :)

      Usuń
    4. E tam zaraz dziwnym, lubię oryginałów :D
      Może sprowadzimy się tam razem, co? :>

      Usuń
  5. Właśnie uświadomiłam sobie, że uwielbiam oglądać światła miast odbijające się w kałużach. No i ogólnie nocny deszcz, jak i tę mgłę. Mimo, że zimno, że nieprzyjemnie - ale aż zamarzyłam o tym, żeby móc nabrać w płuca tego zimnego powietrza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo będziemy marznąć ;) Po tym jak się wygrzeje w domu, to się lepiej wspomina takie wieczory.

      Usuń
    2. Eee.. jeszcze trochę. Póki co u mnie codziennie ponad 20 stopni. :)

      Usuń
    3. Fajnie, u mnie to prawie lata nie było. Już żyję zimą typowo :p

      Usuń
  6. Mi mimo wszystko, o dziwo deszcz przynosi ostatnio jakąś dziwną ulgę... zaczynasz gapić się w okno i się wyciszasz. Uspokaja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Deszcz... u mnie ostatnio całe dwa dni lało, czułam się trochę przytłoczona. Ale mimo wszystko, lubię deszcz :)
    a "płaczę światem" - piękne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, że ten koment będzie z serii Przyganiał kocioł garnkowi ale weź coś napisz :)
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń

Lubię wywody, dywagacje i anegdoty. Nie mam też nic przeciwko krótkim, sensownym komentarzom. Pisz śmiało, ale nie zapomnij przeczytać co komentujesz.

Kamińska pozdrawia!