czwartek, 16 lipca 2015

"Baby"

Trochę to poplątane, bo od tygodnia edytuję tego posta i ciągle mi w nim coś nie pasuje. Ale niechaj już tak pozostanie!

Pamiętam, jak w dzieciństwie strzelałyśmy na siebie fochy z koleżankami i zawsze patrzyłam z zazdrością na więź, jaka łączyła chłopaków. Chociaż byli wtedy dla mnie tajemnicą, to widziałam tą lojalność. Może mi się zdawało, jednak wierzyłam w zasadę. I to się chyba łączy z rapem - słucham od dzieciaka, bo jakoś tak wyszło że kiedyś włączyłam 4Fun Tv i potem tylko czekałam na rapy.
Tak więc odkąd pamiętam, lubiłam towarzystwo chłopaków. A odkąd Czarna i Mądra (o której będzie w następnym poście, bo się z nią spotkałam po latach!) się wyprowadziły, miałam w sumie tylko kolegów. Dopóki do pracy nie doszło kilka dziewczyn.


Koledzy traktują mnie jak ziomka, czasami jednak przypominają sobie że mam cycki i rzucają tekstami typu "L., masz jakąś fajną koleżankę?" albo "W końcu będziesz miała koleżankę do porozmawiania". No i dobra, nie lubię tego, ani "ale miała fajną dupę/cycki/twarz", bo czuję się wtedy odosobniona (zażenowana? Mimo wszystko nadal jestem babą! Heloł!). Ale świńskie żarty - o ile są naprawdę śmieszne - bawią mnie i przyznam, że nie przeszkadza mi, jak ktoś w kawale żartobliwie zamieni blondynkę na brunetkę! :D
W każdym razie naprawdę wydawało mi się, że nie potrzebuję babskich rozmów. Kiedy jednak doszły do mnie do pracy polki, okazało się, że czasem dobrze pogadać o sklepach, czy posłuchać skarg na faceta i odkryć, że nie jestem w pewnych sprawach sama.
To mi zdecydowanie wystarczało, aż tu na przerwie w piątek w pracy;

- Właśnie, L. Robię jutro imprezę, same baby. Zapraszam.
L., czyli ja, robi dziwną minę. I nie wie, jak odmówić, więc się zgadza. A potem dodaje:
- Ale wiesz... nie będę jakoś mega długo, bo wiesz jak K. pracuje. Sobota to jedyna noc kiedy możemy dłużej razem posiedzieć...
- L., nie pierdol! Mieszkacie razem.
I taki był koniec dyskusji.
A ja, drogie panie - bo Was jest tutaj większość - nie licząc tego, że przesiaduję z facetami, nie przepadam za koleżankami Sylwii. I trochę się powkurzałam i pokminiłam, jak tu się wymigać, ale w końcu wcięta trzema piwami i z dwoma w torbie poszłam do Sylwii.
I wiecie co? Pytam się siebie, po co mi były te nerwy. Okazało się, że babski wieczór wcale nie był taki zły. Nie czułam się obserwowana jak jakiś odludek, chociaż one się widują regularnie, a ja z tego towarzystwa tylko z Sylwią. Jedna z nielubianych przeze mnie panienek okazała się bardziej lajtowa niż sądziłam, a druga przyszła tuż przed moim wyjściem więc przeżyłam!
Najpierw przysłuchiwałam się z rozbawieniem rozmowom, dowiedziałam się też kilku dziwnych rzeczy. A potem walnęłam trzy kieliszki smirnoffa - tak, już po tych czterech piwach i w trakcie piątego... no i włączyłam się do rozmowy.

Nigdy nie jadłam pizzy z tuńczykiem. / Ten sweter kupiłam w Zarze, są teraz przeceny. / Jak to ona jest lesbijką?!!! Żartujesz?! / Z kim się przelizałaś? Pojebało cię?!!! / No, ta piosenka akurat jest ok (Kamińska przyznaje, że radio w pracy wypiera jej powoli acz skutecznie mózg. Może gdyby wcześniej widziała teledysk, bardziej by się zniechęciła) / Kiedy się bzykałam? / Ej... dobra ta pizza! 

20 komentarzy:

  1. A wiesz,że mi częściej łatwiej jest porozmawiać z facetami niż z kobietami? Nie wiem skąd to się wzięło?

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie właśnie bardzo brakuje takich spotkań, najlepiej przy winku. Fajne klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezus Maria, dlatego właśnie wolę przebywać z facetami. Rozmowy o cyckach i dupach mnie tak nie ruszają, jak to, co napisałas w ostatnim akapicie. A miałam ostatnio przyjemnośc być na imprezie samych bab... trzy kieluny i darły te ryje, że masakra :D Jedna drugą przekrzykiwała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, u mnie dokładnie tak samo! Wypiła nawet nie pięć a już latała jak nafurana. Może to efekt placebo;>...

      Usuń
    2. Możliwe, że to placebo :D W każdym razie głowa mnie na drugi dzień napieprzała nie od wódki a od ich darcia xD

      Usuń
    3. I pij z babami! Wydaje mi się, że mam mocny łeb od picia z chłopakami (trzeba im dotrzymać tempa, chociaż w miarę!), a poza tym oni się nie drą - no chyba, że już zaczyna się etap tańca do disco polo albo zapasów...

      Usuń
    4. Weź tej, już się boję mojego panieńskiego XD Tja, albo śpiewania Iron Maiden, jak w przypadku moich Łosi :D

      Usuń
    5. Kurde, będziesz jedyna żywa, wszystkie panny odpadną, przerąbane ;< Matko, Maideni to chyba gorsze bo jeszcze większe darcie, ale disco polo jest takie głupie że głowa boli. W dodatku brzmi jakby każda pieśń była śpiewana przez jednego typa :o

      Usuń
    6. No :< No "Run to the hills" było istną masakrą xD Przy disco polo to ja słabnę xD

      Usuń
  4. ale mi samej czasem łatwiej się z kolegą dogadać, choc facetom nieraz trzeba coś bardziej wytłumaczyć. a babki... cóż,fajnie facetów obgadać, ale te intrygi wieczne mnie wkurzają xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, co prawda to prawda. jak się zacznie czasem facetowi tłumaczyć to robi to mniej rozumie niż na początku... ;p

      Usuń
    2. dokładnie ;p więc chyba warto ;p

      Usuń
  5. a tam mówisz:D Do świńskich żartów trzeba odnosić się z dystansem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ja napisałam?! ;p że mnie bawią! Wiadomo, zależy jaki kawał, świński czy nie świński nie zawsze trafi w gust:D

      Usuń
  6. Czyli nie jestem sama! Też od zawsze wolałam męskie towarzystwo i powiem Ci, że mi osobiście nie przeszkadzało nigdy oglądanie się za tyłkami/cyckami itp. oraz komentarze tego typu. Mało tego! Ja się do tego żywo włączałam pokazując otoczeniu, iż nie rusza mnie to i wbrew pozorom - nie jestem zazdrosna o takie komentarze. :D (w sumie nawet mi to na rękę, bo żenujące byłoby to, gdyby kumple zaczęli mnie w ten sposób "komplementować". :D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyślałam o tym w ten sposób - gdyby zaczęli mnie komplementować. :D Masz rację, też czułabym się zażenowana :O

      Usuń
  7. Spotkania z samymi babami nie są złe, ale jednak ostatnio chcę czy nie chcę to mam imprezy w towarzystwie mieszanym, bo głupio tak nie zapraszać chłopaków, skoro sobie siedzimy i pijemy o_O Ale z chłopakami zawsze jest zabawniej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha, faceci są prości i może dlatego tak łatwo się z nimi Wam (istotom) z Wenus porozumieć na płaszczyźnie czysto koleżeńskiej. Bo w związku ta cała prostota gdzieś zanika lub rozumiana jest na opak czy coś takiego :)
    No i fajnie, takie Ziomalki są spox, powinnaś być z tego dumna, jesteś jedną z niewielu które dostąpiły zaszczytu wejścia do świata chłopaków i zobaczenia jak on wygląda od backstag'u :D zapamiętuj, notuj, kiedyś ta wiedza może się przydać do stworzenia jakiegoś poradnika pt. jak go obsługiwać? ;)
    Ostatni akapit zabójczy :D tak właśnie wyglądają babskie rozmowy. miałem okazję parę razy słuchać bo o uczestnictwie to raczej nie był o mowy, z resztą chyba nawet nie chciałbym brać w tym udziału. Trauma murowana.
    choć z drugiej strony zastanawia mnie jak można tyle gadać o sprawach tak nie istotnych (oczywiście z mojego samczego punktu widzenia) :)
    Pozdro Ziomalko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ach te baby :D ja się boję takich babskich wieczorków, ale potem się okazuje, że są fajne. byle nie za często!
    z facetami jakoś lepiej się idzie dogadać zazwyczaj.
    a z tymi postami też tak mam, one po prostu czasem nie chcą wyjść tak dobre, jak my byśmy sobie tego życzyły!

    OdpowiedzUsuń

Lubię wywody, dywagacje i anegdoty. Nie mam też nic przeciwko krótkim, sensownym komentarzom. Pisz śmiało, ale nie zapomnij przeczytać co komentujesz.

Kamińska pozdrawia!