niedziela, 28 czerwca 2015

Witaminy dla życia

Tym razem mam przynajmniej dobre wytłumaczenie, bo skoro trzeba było założyć internet w naszym mieszkaniu... tak, ze sporadycznego przeglądania ofert i mojego marudzenia (chciałam koniecznie wyprowadzić się przed urodzinami, ale dwa tygodnie to znowu nie taka duża różnica;)) w końcu coś ruszyło do przodu. 
Stała praca - jaka by nie była - oszczędzanie kasy. I myśli o K., tyle lat, a my jeszcze nie mamy siebie dość. Mamy lepsze i gorsze dni, ale mam wrażenie że po przeprowadzce nic się nie zmieniło. Na pewno nie na gorsze. 
Dom, w którym teraz mieszkamy znajduje się blisko jeziora, blisko centrum i blisko Sylwii, z którą mogę jeździć do roboty. Dodatkowa godzina snu rano, koniec z autobusami którymi tłukłam się przez tyle lat. Ach! Ulica, na której mieszkamy (hm, to pierwsza ulica na której K. mieszkał po przeprowadzce do UK. Znajduje się też tuż obok ulicy na której był drugi dom w którym mieszkałam na początku) była kiedyś nieciekawa, ale zdaje się, że wszystkie chavy wystające swego czasu na rogu teraz gdzieś się wyniosły i zastąpiły ich w dużym stopniu tłumy polaków. Jedynym problemem jest sąsiadka, która nie przepada za hałasem. Nocne melanże raczej odpadają. I "tekturowe" ściany. Na początku słyszałam budzik sąsiadów, zastanawiam się czy nie ustawiają już budzika dlatego, że K. budzi pół ulicy swoim - wyciętym fragmentem z Chop Suey, kawałka System of a Down...

Ten pies jest chory. Zeżarł mi kilka par majtek, w dodatku ma adhd i przerośnięte ego. Ale i tak trochę mi go brakuje, bo popatrzcie na tą mordę!!

Zdaje się, że to nasz nowy sąsiad :D


Stosy książek czekające na nowy regał. No i zdjęcie we własnoręcznie ozdabianej ramce, które dostałam podczas jednych z odwiedzin w Polsce. 2008 rok (miałyśmy po 15 lat, M. miała 14), dobrze że M. pomyślała o walnięciu w rogu daty, bo nie miałabym pojęcia z kiedy to. Na froncie "widać" Julkę, z którą spotkałam się w Szkocji w zeszłym roku. Fajna sprawa, odnajdowanie takich rzeczy podczas przeprowadzki. Sporo pierdół wyrzuciłam, sporo ciuchów poszło do pojemników na odzież dla potrzebujących, a w szafie jak miejsca nie było, tak nie ma to jedna z tych niewytłumaczalnych rzeczy. Papiery z college'u i zabawki z dzieciństwa, których po prostu się nie wyrzuca (sentymentalna Kamińska), zostawiłam na strychu u mamy. A nawet moja mama, moja wredna, zgryźliwa, krytykująca wszystko naokoło prócz siebie mama zdała się na coś. Pomogła w przewózce i dała nam kilka przydatnych rzeczy.

*

Próbuję nie myśleć o tych złych rzeczach, które się tu dzieją. O pobiciach i morderstwach i ludziach, którzy na moich oczach popadają w nałogi. Kiedyś za dużo wszystko rozkminiałam, myślałam że empatia jest dobra. Jest, ale tylko w pewnym stopniu. Poznałam trochę lepiej jedną z dziewczyn z pracy, Anetę. Po kilku rozmowach powiedziała (nie powiem, że mnie to nie zaskoczyło, nie co dzień słyszy się takie... komplementy?): Ty chyba jesteś najnormalniejszą osobą z tej pracy. Jesteś ambitną dziewczyną, to miejsce to dla ciebie tylko przystanek.

Mam nadzieję, że tak jest.

31 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jesteś i koniec końców, wszystko dobrze się układa :)
    Pies z przerośniętym ego? Pewnie przyczepiłby się do mnie jak rzep :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah pan Brzydal (blogowe imię oczywiście;)) jest zazdrośnikiem, żarłokiem i lubi uwagę ;)

      Usuń
    2. Urok też musi mieć, skoro dostaje takie przysmaki :D

      Usuń
    3. Ma coś w sobie chłopak:D

      Usuń
    4. Ano... zakochałam się <3

      Usuń
  2. Zmiany zawsze wprowadzają coś nowego. Cudowna lokalizacja! Zazdroszczę jeziora w pobliżu :) Ech... na świecie tyle złego się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, strzelaniny w kościołach, na plaży. Nie wchodzę na newsy, bo mnie to po prostu załamuje. Co się dzieje na tym świecie?! I w moim mieście w ciągu tych trzech lat też się sporo wydarzyło. Trzeba się wynieść na bezludną wyspę:)

      Usuń
    2. Tam byłoby najlepiej ;)

      Usuń
  3. Pies jedzący moje ukochane lody? No dobra, na taką uroczą mordkę nie mogłabym się gniewać :)
    Jezioro, bliżej do pracy-fajna ta przeprowadzka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym zdjęciu ma zaszokowaną minę "o Boże, czemu mi więcej nie zostawili", na kolejnych wgryza się z rozkoszy w pudełko :D
      Pewnie, że fajna :)

      Usuń
  4. Przeprowadzka, fajna sprawa. :) Mnie niedługo czeka wyprowadzka z mieszkania i powrót do domu. Przynajmniej na czas wakacji.
    Wiesz, to co się dzieje na świecie wprawia mnie w złość. Niby mam być tolerancyjna dla innych kultur, ale cholera no! Jak ktoś wyrabia takie potworne rzeczy, to przekracza pewne granice i zaczynam patrzeć już na cały naród wrogo, bez jakiejkolwiek chęci selekcjonowania obywateli na tych dobrych i złych. Po prostu powoli zaczyna mi brakować sił wobec tego wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jakoś jest, że szufladkujemy;) nie będąc częścią jakiegoś narodu jeszcze trudniej spojrzeć na takie akcje obiektywnie. Ale to też wina mediów, którzy niektóre tragedie nagłaśniają przez lata (chodzi mi tu o nagonkę na arabów, pakistanów itd), a o innych szybko milkną (amerykanie - choćby gość który powystrzelał czarnoskórych w kościele... (czy to ma sens?! to chyba temat na dłuższą rozkminę:)).

      Usuń
    2. Też racja. Media są bardzo tendencyjne i celowo wyrabiają w nas określone poglądy, nagłaśniając jedno, a zamiatając pod dywan drugie.

      Usuń
  5. Miałam kiedyś "Toxicity" na budzik, ekhem :P W naszym służbowym mieszkaniu też mamy fak tekturowe ściany (sufit chyba też), bo jak jeden z naszych ex-współlokatorów chrapał, to słyszały go dziewczyny na górze...

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze że sobie jakoś radzicie i wspieracie się:) pies jedzący majtasy??? lol xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach te przeprowadzki :) Najważniejsze, że koniec końców wszystko jakoś się układa. Bo póki co ja się trochę martwię, jak będzie u nas - w sierpniu podpisujemy umowę na mieszkanie, ale musimy je sobie jeszcze urządzić, odkładając na ślub, więc nie wiem kiedy się wprowadzimy. Ale właśnie obawiam się, czy oby na pewno ze sobą wytrzymamy :P
    I geez, pies pożerający gatki? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko po kolei, a dacie radę. Ty jesteś mądra, odważna babka :D
      Taa, przynajmniej jest oryginalny, no nie? ;D

      Usuń
    2. Się wie! ;D
      Jasne, z takim nie będziesz się nudzić xD Mój potrafi tylko gwałcić nogi moich gości i tarzać się w kocim gównie od czasu do czasu xD a poza tym bywa naprawdę inteligentny xD

      Usuń
    3. Hahaha w kocim gównie, to Twój też jest oryginalny XD

      Usuń
    4. Urokliwie osrać też się potrafi xD Mam opowiadać dalej? XD

      Usuń
    5. No przed chwilą np otrzepał się w przedpokoju roztrząsając gówno po ścianach - mamie też się oberwało, a ojciec uciekł. :<

      Usuń
    6. Sraczkę miał, czy on tak po prostu ma? :O

      Usuń
    7. Nie, po prostu uwolnił orkę w połowie xD

      Usuń
  8. jaki kochany ten pies! ♥.♥ ale jego majtkowe skłonności mnie dziwią.
    pobicia i morderstwa są wszędzie, a jak się ma pecha to i nas na zielonym świetle samochód potrąci. niech się Wam dobrze mieszka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeprowadzki nie są łatwe, ale jaka jest satysfakcja kiedy już się uda, co nie? :) A tak w ogóle ile jesteście razem z K.? :)
    Cieszę się, że jesteś! Brakowało mi Ciebie tutaj, poważnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z panem K. pięć lat skoczyło i dalej leci! :O Ale ostatnio On powiedział "nieważne ile, ważne że jest dobrze" no i miał rację :)
      Mnie też tutaj siebie brakowało - ze względu na pisanie i na Was :3

      Usuń
    2. No to ładny staż macie, oby tak leciało dalej i leciało! :)) I dobrze powiedział, najważniejsze, że się układa :*
      Nie znikaj już na tak długo :)

      Usuń
    3. Niektórzy robią zaszokowane miny aż mi dziwnie mówić, że tak długo. Ale jeżeli mi z nim dobrze, nikt inny mnie kręci to chyba tak ma być! :)

      Usuń
  10. Zawsze miałabym obiekcje, że coś się zmieni na gorsze, kiedy para zamieszka razem. Cieszę się, że u Was tak nie jest.. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ooo w końcu na swoim :) Teraz tylko z górki będzie (żart :) )
    a tak poważniej to gratuluję. każda zmiana jest dobra, nawet gdy z pozoru na taką nie wygląda. My też po przeprowadzce ;) niby juz prawie dwa tygodnie a pudła niektóre wciąż nie rozpakowane. Skąd tych rzeczy tyle się wzięło?
    u nas podobnie. okolica nie przyjazna jeszcze 5 lat temu, tak ze strach wyjść na ulice, jedno z takich miejsc gdzie policja nawet nie kwapi się interweniować. I trochę się bałem, ale jak pogadałem z kilkoma osobami którzy tam już mieszkają jakiś czas to się okazuje że okolica się zmieniła i to bardzo, troublemakerzy zostali eksmitowani. dużo polaków się wprowadziło i robi się taka druga "na wspólnej" :)

    Pozdroofki i dużo szczęścia na nowej chacjendzie :)

    OdpowiedzUsuń

Lubię wywody, dywagacje i anegdoty. Nie mam też nic przeciwko krótkim, sensownym komentarzom. Pisz śmiało, ale nie zapomnij przeczytać co komentujesz.

Kamińska pozdrawia!